Dlaczego podajemy niemowlętom mleko modyfikowane?

Podstawowa odpowiedź na to pytanie jest dość oczywista: żeby je nakarmić. Dziś wielu osobom trudno wyobrazić sobie rodzicielstwo bez mleka modyfikowanego. Obraz niemowlęcia z butelką lub nawet sama butelka stały się w krajach rozwiniętych symbolem wczesnego dzieciństwa. Ale przecież nie zawsze tak było i jeszcze sto lat temu sieroty, dla których nie udało się znaleźć mamki, były praktycznie skazane na śmierć. Podawanie mleka zwierząt czy innych napojów było równie nieskuteczną co rozpaczliwą próbą podtrzymania niemowlęcia przy życiu. Rozwiązaniem tego problemu miało być przystosowanie (zmodyfikowanie) mleka tak, żeby odpowiadało potrzebom małych ludzi


To jednak tylko część odpowiedzi. Mleko modyfikowane, choć zostało wynalezione już w XIX wieku, stało się popularne dopiero w okolicach drugiej wojny światowej. Od pewnego momentu nie tylko sieroty i dzieci robotnicze dostawały mleko w proszku, ale także niemowlęta, które były chciane, kochane, urodzone w dobrych rodzinach, nie miały problemów zdrowotnych i których rodziny było spokojnie stać na dowolną liczbę mamek, jeśli matki nie życzyły sobie karmić osobiście. W Polsce w 1923 roku ponad 97% niemowląt zaczynało po urodzeniu swoją przygodę z piersią; w szóstym miesiącu życia 95% dzieci wciąż było karmionych mlekiem matki (39% wyłącznie mlekiem matki). W latach 1959/61 wciąż aż 91% dzieci dostawało pierś po urodzeniu, ale już tylko 42% było karmione wyłącznie piersią w trzecim, a 2% w szóstym miesiącu życia. Po pół roku mleko matki obok innego pożywienia dostawało już tylko 36% niemowląt (dla porównania, przypomnijmy dzisiejsze zalecenia w kwestii długości karmienia: klik). Podobne, ale jeszcze bardziej dramatyczne statystyki znane są dla Stanów Zjednoczonych i Zachodniej Europy. Na przykład w 1947 w Wielkiej Brytanii karmionych piersią w pierwszym miesiącu życia było 78% (59% wyłącznie piersią), a w 1968 już tylko 45% (42% wyłącznie piersią). W pierwszym miesiącu życia ponad połowa niemowląt była już karmiona butelką.

Dlaczego mleko modyfikowane nie upowszechniło się wcześniej? Podstawową barierą były możliwości techniczne. Pierwsze mleka modyfikowane były bardzo niedoskonałe, drogie i łatwo się psuły. Tańszą opcją było tworzenie domowej "mieszanki" z produktów takich jak mleko krowie w proszku, woda, śmietana, miód. Wiele matek, ze względu na cenę, rozcieńczało proszek w zbyt dużej ilości wody lub, przeciwnie, dodawało ekstra łyżeczkę "z miłości", co w obu przypadkach mogło się skończyć tragicznie dla niemowlęcia. Naczynia do karmienia dzieci też pozostawiały wiele do życzenia (spójrz na wiktoriańskich "morderców dzieci"). Mleko trzymane w pęcherzach gumowych lub zwierzęcych szybko kwaśniało, w fikuśnych szklanych alembikach gromadziły się resztki, które były idealną pożywką dla groźnych bakterii. Wiedza o higienie wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Dopiero masowa produkcja tanich domowych lodówek, mydła i butelek z gumowym smoczkiem otwarła morze możliwości dla kobiet ze wszystkich warstw społecznych. Nic dziwnego, że odejście od piersi zaczęło się w Stanach Zjednoczonych - w kraju, w którym wynaleziono metodę taśmowej produkcji.

Oto jeden z przyrządów do karmienia niemowląt sprzed ery butelki. Więcej fascynujących przykładów można zobaczyć na stronie
Amerykańskiej Akademii Pediatrii
Jednocześnie z wprowadzeniem prostych, tanich przedmiotów do domów odbył się skomplikowany proces udoskonalania mleka modyfikowanego. W latach powojennych świat naukowy zachłysnął się własnymi możliwościami i zaczęła się gonitwa za mieszanką mleczną idealną. Masowy napływ ludzi do miasta powodował, że dotychczasowa encyklopedia wychowania dziecka - babcia, nie była już dostępna, a jej miejsce zajęła oficjalna służba zdrowia i popularne poradniki. Procedury szpitalne były dopasowane głównie pod wygodę personelu, a nie fizjologię matki i dziecka, które były jeszcze słabo znane (o fizjologii karmienia piersią można poczytać na przykład tu lub tu). Akuszerkę zastąpił lekarz, matkę lub mamkę - butelka i karmienie na godziny. Wszystkie te czynniki nawzajem się napędzały: autorytet służby zdrowia rósł, więc więcej kobiet szło rodzić do szpitala i częściej się słuchało lekarzy, ówczesne procedury medyczne nie sprzyjały naturalnym procesom produkcji mleka, więc konieczne było sztuczne wspomaganie, lekarze i pielęgniarki coraz bardziej przyzwyczajali się do doradztwa w kwestiach mm, zapominając o mechanizmach rządzących karmieniem piersią, brak wsparcia przy karmieniu piersią zachęcał od przejścia na butelkę i tak dalej... 


Szwajcarska reklama mleka w proszku z 1895 roku

Zmiany w technologii i medycynie to wciąż tylko część historii. Najważniejsze chyba jednak były głębokie przemiany w obyczajowości i stylu życia. Epoka industrialna przyniosła ze sobą wiele zjawisk nieznanych do tej pory w historii ludzkości: gwałtowny wzrost liczby ludzi, masowe przeprowadzki do miast, praca w fabryce lub usługach zamiast pracy w polu, powstanie idei "czasu wolnego od pracy". Społeczeństwa uprzemysłowione zaczęły się bogacić, w końcu poziom życia zaczął się poprawiać nawet wśród najniższych warstw. W efekcie system wartości też został przebudowany. Kobiety w dużej mierze uniezależniły się finansowo od mężczyzn i zaczęły mieć te same ambicje, co mężczyźni. Zaczęły się szerzej interesować kulturą, polityką, rozrywką. Ich życie przestało się koncentrować na ognisku domowym, a stało się coraz bardziej publiczne. Kobiety coraz częściej spędzały czas pracy i czas wypoczynku poza domem. Jak się można domyślić, miało to daleko idące konsekwencje dla stylu wychowania niemowlęcia. Czy to z przyczyn finansowych, czy towarzysko-ambicjonalnych kobiety zostawiały dzieci pod cudzą opieką, a najtańszym zamiennikiem ich mleka było mleko modyfikowane podawane z butelki.

Starsze dzieci można było nająć do pracy w tej samej fabryce,
młodsze czasem brano ze sobą, leżały w koszykach przy miejscu pracy matki
(zdjęcie z 1911, USA)


Upublicznienie aktywności kobiet w kontekście karmienia piersią miało jeszcze inne konsekwencje. Wiele z nich, zwłaszcza w purytańskich społecznościach Stanów Zjednoczonych, zwyczajnie wstydziło się karmić publicznie. O wiele swobodniej czuły się, gdy mogły po prostu wyciągnąć butelkę i podać ją dziecku. Jak podaje brytyjska ankieta z 1975 roku, głównym powodem (choć oczywiście nie jedynym), dla którego kobiety zdecydowały się na karmienie butelką, był wstyd przed publicznym karmieniem. I nie tylko matki wstydziły się tematu. Zaledwie 29% brytyjskiego personelu medycznego bardziej szczegółowo omawiało z ciężarną temat karmienia piersią na spotkaniach kontrolnych. Autor raportu, z którego pochodzą statystyki, sugeruje, że jedną z przyczyn może być nie tyle brak profesjonalnej wiedzy, ile zakłopotanie tematem.

Usunięcie karmienia piersią z widoku publicznego szło w parze z seksualizacją kobiecej piersi. Antropolożka Dana Raphael pisze, że w wielu wywiadach, które przeprowadziła w Stanach Zjednoczonych, mężczyźni okazywali spore zakłopotanie tematem. Dużo łatwiej przychodziła im rozmowa o seksie, o swoich praktykach i upodobaniach erotycznych, niż komentowanie aktu karmienia. W kulturze amerykańskiej pierś kobieca stała się symbolem erotyki, a nie jak w wielu innych - bezpieczeństwa i macierzyństwa. Normą była pierś dla męża. Pierś dla dziecka, zwłaszcza starszego, stała się dewiacją, zezwierzęceniem.

Mleko modyfikowane, mniej lub bardziej świadomie promowane przez personel medyczny, stało się synonimem postępu, emancypacji, nowoczesnego stylu życia. To już nie tylko realna konieczność wyżywienia niemowlęcia skłaniała matki do wyboru tej metody karmienia, ale też wyobrażenia, upodobania i przekonania kobiety oraz jej najbliższego otoczenia. Proces upowszechnienia mleka modyfikowanego z czasem nabierał coraz większego tempa. Poszczególne elementy procesu nawzajem się nakręcały. W końcu, wiele społeczeństw zachodnich doszło do momentu, gdzie mleko modyfikowane stało się dominującą normą. Co ciekawe, tak często potępiana reklama producentów mleka modyfikowanego, prawdopodobnie nie grała tu decydującej roli. Te same zjawiska występują zarówno na kapitalistycznym Zachodzie, jak i wewnątrz bloku komunistycznego, gdzie taka reklama nie miała miejsca. Karmienie piersią, raz wypchnięte poza strefę normy, zniknęło z przestrzeni publicznej. Społeczeństwa rozwinięte zaczęły żyć, jakby laktacja nigdy nie miała miejsca.



Wszyscy pewnie słyszeli hasło "Kobiety na traktory!"
O tym, jak w praktyce wyglądała emancypacja kobiet w PRL-u,
można przeczytać tu

Trudno jednoznacznie ocenić ten proces, który dokonał się od lat dwudziestych do sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Kilkadziesiąt lat wystarczyło, by zupełnie zrewolucjonizować ludzkie społeczeństwo. Kiedyś ciąża lub laktacja to były domyślne stany w życiu dorosłych kobiet, nikt ich nie pytał o zdanie czy im się to podoba, czy nie. Dziś kobiety mogą się cieszyć wolnością, o której kiedyś nawet nie marzyły. Rozwój mleka modyfikowanego przyniósł szansę na przeżycie dzieciom, które wcześniej jej nie miały. Istnieją dziś preparaty, które nie mają nic wspólnego z mlekiem krowim, które są produkowane na bazie roślinnej lub całkowicie syntetycznej, umożliwiają karmienie dzieci z ostrymi alergiami lub deficytami enzymatycznymi. Dzisiejsze mleka modyfikowane są nieporównywalnie lepsze od tych sprzed wieku (rzetelne porównanie mleka matki z dzisiejszymi mieszankami: klik). Bez upowszechnienia mieszanek taki postęp byłby niemożliwy. Z drugiej strony, to wciąż mleko ludzkie jest tym niedoścignionym wzorcem, optymalnym pokarmem, normą żywieniową, punktem odniesienia. Naukowcy zainteresowali się jego nieprawdopodobnymi właściwościami i w końcu badają je z należytym zapałem (może to kwestia tego, że w końcu to kobiety zaczęły się zajmować nauką?).

Upowszechnienie się mleka modyfikowanego to był eksperyment na żywym ciele całych społeczeństw. Trzeba zdawać sobie jasno sprawę z tego, że nie wszyscy pacjenci szczęśliwie przeżyli. Nie zawsze temu procesowi towarzyszyły uczciwość, bezstronność i profesjonalizm. Bardzo często decyzjami tak matek, jak i specjalistów, rządziły uprzedzenia, ignorancja, moda. Bolesny czas eksperymentowania dał nam w końcu pokarm, który zapewnia odpowiednie wyżywienie dzieciom w miejsce mleka matki. Jednak nie bez pewnych kosztów. Poprzednie pokolenia wykarmione na kiepskich mieszankach najprawdopodobniej odczuwają skutki zdrowotne do dziś. Zerwana została ciągłość doświadczeń, która dawała matce karmiącej piersią wiedzę i oparcie w trudnych chwilach. Raz przerwany przekaz międzypokoleniowy jest bardzo trudny do odbudowania tak w obszarze wiedzy, jak i obyczaju. W takiej sytuacji wybór między piersią, a mieszanką jest tylko iluzją. No i w końcu koszt środowiskowy, który nie jest mały. Masowa produkcja mleka modyfikowanego, butelek, smoczków, sterylizatorów, termosów, czyścików, opakowań na to wszystko wymaga masowego zużycia zasobów i masowo zostawia śmieci. Nikt się nie zastanawiał nad tymi kosztami w latach pięćdziesiątych, ale dziś nie możemy sobie pozwolić na taką beztroskę.

Mam nadzieję, że wyjaśniłam nieco fenomen, jakim jest upowszechnienie się mleka modyfikowanego jako głównego pożywienia niemowląt. Sukces mieszanki mlecznej był uwarunkowany zarówno nowymi technicznymi możliwościami jak i głębokimi przemianami społecznymi.  Chociaż ten proces zależał głównie od indywidualnych decyzji matek, da się zaobserwować pewne ogólne tendencje, pozornie niezwiązane z karmieniem dzieci, które mocno wpływały na te decyzje. A co wpłynęło na Twoją decyzję?

źródła:
Bo Vahlquist, "Evolution of Brestfeeding in Europe", Environmental Child Health, 1975
Dana Raphael, The Tender Gift: Breastfeeding, 1976
Jean Martin, Breast feeding: including a summary of the report of a survey entitled, Infant feeding 1975; attitudes and practice in England and Wales, 1978

PS. Regularnie pod tym postem pojawiają się wpisy marketingowe producentów mleka modyfikowanego. Uprzedzam, że wszelkie reklamy będę kasować. Wszystkie mleka początkowe i następne (1 i 2) dostępne na rynku spełniają te same normy żywieniowe i są tak samo dobre dla dzieci. Po mleka specjalistyczne należy się udać do lekarza. Wszelkie inne produkty dla dzieci są tylko produktami żywieniowymi i nie mają żadnych magicznych właściwości. W kwestii mleka po roku polecam wpis: http://szpinakrobibleee.pl/mleko-roslinne-a-zwierzece/ 

6 komentarzy:

  1. Tu chyba jeszcze mozna dodać, że próby karmienia piersią przez kobiety pracujące dobiła ostatecznie kwestia trzymiesięcznych urlopów macierzyńskich...

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem więcej, było jeszcze gorzej. Kobiety pracujące w polu nie miały urlopów wcale, ale na wsi przynajmniej można od czasu do czasu wpaść do domu albo wpakować niemowlę do tobołka. W fabrykach nieprędko wprowadzono urlopy macierzyńskie. Prosta zasada - nie ma cię w pracy, nie zarabiasz. Zdarzało się, że matki przynosiły dzieci ze sobą do szwalni czy innych zakładów, albo zostawiały na cały dzień w ochronkach, które pozostawiały wiele do życzenia. Śmiertelne żniwo takich praktyk było zatrważające.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń