Pocztówka ze Szwecji, pocztówka z Chile

 








Tekst autorstwa Teresy. Moje jest tylko tłumaczenie z angielskiego.


León urodził się w Szwecji, gdzie rekomenduje się karmienie piersią przez sześć miesięcy. Nie myślałam zbyt wiele o karmieniu, gdy byłam w ciąży, i nie miałam żadnych obaw z tym związanych; byłam raczej ciekawa, czy moje ciało będzie w stanie wyprodukować odpowiednią ilość mleka przy tak mikroskopijnych piersiach jak moje. Nie przejmowałam się tym, to była raczej ciekawość. Przeczytałam, że wielkość piersi nie wpływa na produkcję mleka, ale i tak trudno mi było sobie wyobrazić moje malutkie piersi pełne mleka.

León urodził się zdrowy i od początku zaczęłam go karmić bez najmniejszego problemu. Prędko przybierał na wadze. Dla mnie wygodnie było uspokajać go piersią, kiedy tylko tego potrzebował. Nie karmiłam go z zegarkiem w ręku i nie próbowałam przyuczać go do butelki, żeby mąż mógł go karmić. Bez głębszego zastanowienia, w naturalny sposób dostosowałam się do potrzeb dziecka i w dzień i w nocy. Wszystko szło dobrze, aż w okolicach piątego czy szóstego tygodnia dostałam paskudnego zapalenia piersi. Dostałam nagłej gorączki i czułam straszny ból, okropność... Ale nawet w bólu i ze złym samopoczuciem wciąż karmiłam Leona i wyleczyłam się po kilku dniach (konieczna była wizyta w szpitalu i przyjmowanie lekarstwa).

Pamiętam, że czułam się nieco skrępowana, gdy po raz pierwszy miałam publicznie karmić w jakiejś kawiarni czy czymś takim. Ale po kilku razach tak się do tego przyzwyczaiłam, że nigdy nie rozglądałam się za nieprzychylnymi spojrzeniami i nie spodziewałam się nawet takiej możliwości.

León kochał mleko i nie stracił zainteresowania nim, nawet gdy wprowadziłam inne pokarmy. Na tym etapie karmienie piersią stało się tak integralną częścią mojego życia, że nawet się nie zastanawiałam, jak długo chcę to robić. León był jednakowo zadowolony z jedzenia jak z mleka, więc nie było to dla nas problemem.

Sytuacja zmieniła się, gdy wróciłam do pracy po urlopie. Zaczęłam pracować na pełen etat, a mój mąż przeszedł na urlop ojcowski (który jest dostępny w Szwecji). León skończył rok i jeszcze nigdy nie przespał całej nocy bez dwóch lub trzech pobudek. Najprostszym sposobem, żeby z pwrotem położyć go spać, było dać mu pierś, ale po powrocie do pracy zaczęłam potrzebować nieprzerwanego snu. Próbowaliśmy z osobnymi łóżkami, ale po tygodniu płaczu i kompletnego braku snu poddałam się. Pielęgniarka środowiskowa poradziła mi, żebym odstawiła Leona od nocnych karmień, żeby polepszyć jakość naszego snu. Według niej dwa-trzy dni powinny wytarczyć, żeby mój syn się przestawił. Ale, tak jak mówiłam, on płakał i płakał cały tydzień i nie było żadnych widoków, żeby się przyzwyczajał do spania bez piersi. Tak więc karmiłam go jeszcze przez kilka miesięcy i spróbowałam ponownie, gdy miał rok i czetery miesiące. Tym razem był gotowy na odstawienie.

Kiedy teraz o tym myślę, to nie tylko powrót do pracy i brak snu spowodowały, że odstawiłam od piersi dziecko, które uwielbiało karmienie i z pewnością dalej by jadło z piersi, pomimo tego, że niektórzy mówili, że jest już “dużym chłopcem”. Sądzę, że stałam się ofiarą seksualizacji kobiecego ciała i do pewnego stopnia przestałam się czuć komfortowo, karmiąc Leona publicznie. Tak jakbyśmy dotarli do granicznego momentu, gdy twoje dziecko uczy się chodzić i samo zakładać koszulkę. Nigdy nie miałam problemu z karmieniem w domu. Po prawdzie, w porównaniu do noworodka karmienie roczniaka było dla mnie dużo prostsze, niemal bezwysiłkowe. Ale nawet bez myśli, że robię coś źle, czułam społeczną presję. To były bardzo subtelne sygnały, żadnych niemiłych komentarzy czy nieprzychylnych spojrzeń. Raczej drobne uwagi w rodzaju „Czy wciąż go karmisz?”, „Czy nie jesteś już dużym chłopcem?”. Dodatkowym czynnikiem był fakt, że inne matki wokół mnie przestawały karmić swoje dzieci. Jestem przekonana, że czułabym się dużo lepiej w przestrzeni publicznej podczas karmienia czternastomiesięcznego Leona, gdybym widziała, że inne matki robią to samo. Nie znam oficjalnych statystyk, ale wydaje mi się, że kobiety w Szwecji na ogół karmią piersią przez pierwsze sześć-osiem miesięcy. To nie jest tak, że wszędzie widzisz karmiące matki, ale w porównaniu do Chile, Szwecja i tak ma dużo bardziej liberalne podejście do tematu.

W Chile, które jest dużo bardziej konserwatywnym krajem, kobiety karmiące publicznie zawsze starają się zakryć piersi (i pół dziecka) albo próbują znaleźć jakieś „ustronne” miejsce. Wychowałam się w Chile, więc wydawało mi się to normalne. Zawsze sądziłam, że niemowlęta po prostu potrzebują ciszy i spokoju, żeby móc się skoncentrować na piersi. W przypadku Leona odkryłam, że to nie jest prawda, a przynajmniej nie w odniesieniu do wszystkich nieomwląt. León nie znosił zakrywnia, za to lubił podejmować interakcje z ludźmi lub obserwować otoczenie w czasie karmienia. Gdy byliśmy z wizytą w Chile, zauważyłam, że moi znajomi są zaskoczeni tym, że karmię Leona bez skrępowania. León miał wtedy cztery miesiące w tamtym czasie i byłam w samym środku fazy „przecież-to-takie-naturalne”, więc nie przejmowałam się zdziwieniem ludzi wokół mnie. Nie miałam zamiaru prowokować czy deklarować swoich poglądów. Po prostu robiłam to samo, co robiłam codziennie odkąd zostałam matką, niewiele się nad tym zastanawiając.

Minęły już dwa lata odkąd przestałam karmić piersią Leona. Jest teraz zdrowym i szczęśliwym chłopcem, nasza relacja jest mocna i piękna. Co ciekawe, León wciąż pamięta o tym, jak bardzo kochał mleko i od czasu do czasu wcią o nie pyta. Zna odpowiedź, ale to dla niego jakby zabawa. Kiedyś zapytał mnie czy nie mógłby być znowu małą dzidzią, żebym mogła znowu karmić go piersią.

W tej chwili znów jestem w ciąży, nowe dziecko wkrótce pojawi się w naszym życiu. Tym razem z pewnością będę bardziej świadoma czym jest karmienie piersią, nie tylko jako naturalny przejaw miłości, ale także jako kwestia polityczna. Nie powinnyśmy się czuć zobowiązane do okrywania siebie lub do odstawiania dziecka ze względów obyczajowych. Tym razem zamierzam pozwolić mojemu dziecku zadecydować o długości karmienia. I nikomu innemu.

*Ostatnio dostałam wiadomość, że Teresa szczęśliwie urodziła kolejne dziecko. Leon ma teraz ślicznego braciszka. Powodzenia dla całej rodziny i udanej drogi mlecznej!

Inne teksty z serii: 
Pocztówka z Hong-Kongu 
Pocztówka z Malezji  

Pocztówka z Australii  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz